sobota, 4 sierpnia 2012

Chiringuito!

Image and video hosting by TinyPic 
Hola guapos!

1 sierpnia 2012r., g. 19.53
Wiadomo gdzie jestem. Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Już od samego rana było gorąco, dlatego Carlos zabrał nas na farmę. A tam faktycznie jest trochę chłodniej, a to głównie za sprawą wiatru. Tu w Reus, jak to w mieście, często o niego trudno, co więcej jest to taki rejon Hiszpanii, gdzie nie dość, że jest ciepło, to jeszcze wilgotno, co zwiększa odczuwalną temperaturę. Każdego dnia, wszyscy ludzie nieprzyjemnie się lepią i nie ważne jest co by robili. Nawet gdyby leżeli do góry brzuchem i tak by się kleili. Taki klimat.

A wracając do mojego dnia, to na farmie jak to na farmie, pełen chillout. Bawiliśmy się razem z chłopcami, rysowałam z Rogerem, czytałam książkę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Ze mną jak z dzieckiem. Mogę tylko jeść, bawić się i spać.

W pewnym momencie przed domem dziadków zaparkował radiowóz policji. Wyszło dwóch umundurowanych mężczyzn i jedna kobieta. Przywitali się przyjaźnie, a babcia od razu zaproponowała im coś do picia. Oni grzecznie podziękowali. Porozmawiali trochę z dziadkami , pożegnali się i odjechali. Jak się potem dowiedziałam, to zupełnie normalne. Mniej więcej co miesiąc, policja objeżdża pobliskie wsie i farmy, by zorientować się, czy wszystko jest w porządku, ponieważ zdarza się, że są kradzione owoce czy warzywa.

2 sierpnia 2012r., g. 20.13
Przeglądałam dziś z Cristiną miesięczną gazetkę szkolną Guillema (wyglądało to raczej jak całkiem porządna kronika, a nie miesięcznik). Na pewnej stronie były krótkie wypowiedzi uczniów i jedna z nich należała do dziewczynki, którą Guillem bardzo, ale to bardzo lubi. Cristina zaczęła mi opowiadać jak to wszystko wygląda. Otóż Guillem mówi o niej, że jest idealną przyjaciółką, perfekcyjną dziewczyną i że bardzo ją lubi. Jednak gdy zapyta się go czy ją kocha, momentalnie zaczyna się denerwować i złościć. Ale to nie koniec historii. Co więcej, w zeszłym roku, owa dziewczynka uczestniczyła w wypadku samochodowym i trafiła do szpitala. Gdy Guillem się o tym dowiedział, tak się o nią martwił, że płakał cały dzień. Cristina musiała dzwonić do jej rodziców, z pytaniem o stan zdrowia, bo on znosił to bardzo ciężko psychicznie. Dziewczynka miała operację nogi, a gdy wyszła ze szpitala, cały pierwszy tydzień nie chodziła do szkoły. Guillem tak to przeżywał, że przez cały ten czas nie mógł w ogóle spać w nocy.
To urocze i zarazem piękne jak dziecięce uczucia są proste i prawdziwe.

3 sierpnia 2012 r., g. 17.09
Wczoraj wieczorem, gdy Cristina wróciła do domu, powiedziała szybko 'vamos a chiringuito!' (czyt. cziringito). Ja oczywiście, jak zawsze nie wiem o co chodzi i ze skrzywioną miną zapytałam, co to jest. A ona powiedziała, że jedziemy na plażę, jeść hamburgery. I po chwili, w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Zeszłam na dół, nacisnęłam klamkę, a do mieszkania 'wlali się' jak woda, Oriol z Laurą (jego dziewczyną) i jego rodzice. Okazało się, że jedziemy razem z nimi i babcią. Wstąpiliśmy jeszcze do restauracji po Carlosa i ruszyliśmy. Dotarliśmy do Mainou i dołączyliśmy do już siedzącej reszty rodziny. Okazało się, że chiringuito to po prostu bar na plaży, a ten należy do znajomego brata Cristiny. Zamówiliśmy hamburgery (espanol - hamburgesa) i powiem szczerze, że te były naprawdę dobre. Zwykła bułka (nie jak ta w McD), smażone mięsko, serek, pomidorek, mm... Bardzo smaczne. A do tego dzbanek pysznej sangrii... Siedzieliśmy tak śmiejąc się i rozmawiając. Księżyc cudownie odbijał się w wodzie. Fale co chwilę rozbijały się o kamienie. A ja siedziałam i starałam się zapamiętać każdy szczegół. Zapach morza, światło księżyca, dotyk piasku pod stopami, każdy uśmiech, ten wakacyjny klimat, tych ludzi. To już nigdy się nie powtórzy. Nigdy nie będzie już tak samo.
Image and video hosting by TinyPic
Image and video hosting by TinyPic
Image and video hosting by TinyPic
Image and video hosting by TinyPic
Carlos
Image and video hosting by TinyPic
Cristina
Image and video hosting by TinyPic

Z turystycznych ciekawostek:
W Hiszpanii (a na pewno w tych trochę większych i dużych miastach) są wodopoje (nie wiem jak to nazwać). Stoją w wielu różnych miejscach i każdy może z nich korzystać. Dzięki temu w upalny dzień łatwo jest o chwilową ochłodę. Osobiście uważam, że to fantastyczna sprawa.
Image and video hosting by TinyPic
A teraz udam się na mój zasłużony odpoczynek. Adeu guapos!